40 lat Polskiego Związku Biathlonu. Wspomnienia Krystyny Guzik
Polski Związek Biathlonu świętuje w tym roku 40-lecie istnienia. Uroczysta gala odbędzie się 22 czerwca. Z okazji wyjątkowej rocznicy wydajemy wyjątkową publikację wspomnieniową. Jej fragmenty prezentujemy na naszej stronie.
Fragment wspomnień Krystyny Guzik. „Proszę, uszczypnijcie mnie, bo nie mogę w to uwierzyć!”.
– Byłam dzieckiem, którego wszędzie było pełno. Naprawdę bardzo ruchliwym, więc nie było łatwo za mną nadążyć. Robiłam sto rzeczy naraz. Jak to bywało na Podhalu, na nartach jeździłam od najmłodszych lat. Pierwsze narty dostałam pod choinkę od świętego Mikołaja. Bardzo mi się spodobały. Na nich biegałam, nawet próbowałam skakać. Moja głowa była pełna marzeń. Chciałam być pilotem... i architektem, i lekarzem, i kierowcą rajdowym! Aż do pewnego momentu… – przypomina sobie.
W szkolnej klasie rozległo się głośne pukanie do drzwi. A w nich stanął trener Tadeusz Jankowski. Jeździł po okolicy i szukał dzieci, talentów, które mogłyby za kilka lat wystartować na olimpiadzie – tej w Zakopanem, tej, o którą się tam starano. Właśnie w taki sposób trwał nabór do Wojskowego Klubu Sportowego „Legia” w Zakopanem. Zwrócił uwagę na Krystynę, zwerbował na zajęcia. Nastolatka dostała do rąk wiatrówkę. I strzelała. Egzamin zdała.
– Była to fajna przygoda. Obecnie trudno sobie nawet wyobrazić, aby na placu w pobliżu szkoły dzieci strzelały z wiatrówki. Oj, ale to były właśnie inne czasy! Trener Jankowski był dobrym człowiekiem, dobrym wychowawcą. W pamięci utkwiło mi to, że na treningi woził nas starym wojskowym Starem. Udawaliśmy się również na zgrupowania i obozy, hen daleko w Polskę – nad morze do Kołobrzegu, Ustki czy Dziwnowa. Korzystaliśmy z obiektów wojskowych, ćwiczyliśmy na poligonach. To właśnie on, trener, namówił mnie, abym podjęła naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Zgodziłam się. Można powiedzieć, że tak zaczęła się przygoda z biathlonem. Tę dyscyplinę kojarzyłam, bo jeszcze jako dziecko oglądałam zawody w telewizji. I wtedy się dziwiłam, co to w ogóle za sport? Strzelają, biegają na nartach, przewracając się na trasie w lesie. Spodobało mi się. Pomyślałam – strzelanie lubię, biegać potrafię. Warto spróbować, no więc spróbowałam – tak rysowały się początki tej historii. A potem wszystko szybko się potoczyło. – Robiłam postępy, załapałam się do młodzieżowej reprezentacji kraju. Wyjeżdżałam na mistrzostwa Polski w biathlonie, wracałam z nich z medalami. Co ciekawe, jeden z nich zdobyłam także w biegach – opowiada.
(…)
Już podczas pierwszego startu na olimpiadzie zajęła 5. miejsce – w biegu indywidualnym. Nie ukrywa, że ta wysoka pozycja była dla niej pozytywnym zaskoczeniem. – Byłam młodą i wciąż mało doświadczoną zawodniczką. Dla mnie był to dopiero drugi sezon w zawodowej, tej seniorskiej karierze i zagranicznych wyjazdów na swoim koncie miałam niewiele. Także treningów poza Polską, gdzie zazwyczaj przygotowywaliśmy się do sezonów. Wbiegłam na olimpijską trasę bez stresu, bez wielkich oczekiwań. Bawiłam się tym, cieszyłam się tym. Strzelałam i biegłam.
Nawet nie wiedziałam, jak sobie radzę, na którym jestem aktualnie miejscu, bo nasz sztab szkoleniowy mnie o tym na trasie nie informował. Teraz wiem, że robił to celowo, żeby mnie stres nie sparaliżował. Widziałam wielu kibiców i flagi, unoszące się nad ich głowami. Te okrzyki, te wrzaski nie docierały do mojej głowy. Strzelanie wyszło mi bardzo dobrze. Nie pomyliłam się. Z kolei na trasie dawałam z siebie wszystko. Gdy wbiegłam na metę, podeszłam do naszego lekarza, który czekał na mnie w ogródku startowym. Zaczęłam się przebierać. Nawet nie spojrzałam na tablicę wyników – nie spodziewałam się przecież jakiegoś wysokiego miejsca. Usłyszałam od lekarza, abym obróciła się za siebie i jednak rzuciła okiem na tablicę. Patrzę i nie dowierzam! Szósta? Wtedy ktoś musiał mnie uszczypnąć, bo faktycznie przerosło to moje najśmielsze
oczekiwania. Ostatecznie, po dyskwalifikacji Rosjanki, byłam piąta. Zdawałam sobie sprawę, że wynik był ponad miarę, ale tego dnia byłam bardzo szczęśliwa. Pojawił się wewnętrzny głos: stać cię na to, stać cię na więcej. Trzeba tylko trenować i robić stale postępy – uśmiecha się, gdy o tym mówi.
Mateusz Komperda
Na zdjęciu: Medalistki mistrzostw świata w Novym Meście: Bieg pościgowy. Tora Berger (NOR), Krystyna Guzik (POL), Olena Pidhrushna (UKR). Fot. Szymon Sikora/PZBiath.