"Celem jest budowa silnej drużyny na nadchodzące igrzyska"

Przed Michaelem Greisem kolejne dwa lata na stanowisku trenera kadry seniorek. - Przez ostatni rok udało mi się poznać zawodniczki dość dobrze. Po sezonie startowym jestem bogatszy o kolejne doświadczenia, wiem na jakie detale chcę teraz zwracać uwagę - powiedział niemiecki szkoleniowiec w pierwszym wywiadzie po przedłużeniu umowy z Polskim Związkiem Biathlonu.
Kiedy zdał pan sobie sprawę, że chce dalej pracować z Polkami? Zdecydowało o tym jakieś jedno konkretne wydarzenie?
- Takie decyzje są zawsze pochodną jakiegoś procesu. W związkuze zmianą na stanowisku prezesa Polskiego Związku Biathlonu negocjacje kontraktowetrwały pewnie trochę dłużej niż normalnie, ale chciałem mieć pewność, żewszyscy zgodnie będziemy podążać w odpowiednim kierunku. W rozmowach zfederacją zależało mi głównie na zapewnieniach, że w dalszym ciągu będą nam tworzoneodpowiednie warunki do rozwoju drużyny. Przez ten rok udało mi się poznaćzawodniczki dość dobrze. Po sezonie startowym jestem bogatszy o kolejnedoświadczenia, wiem na jakie detale chcę teraz zwracać uwagę.
Postawiono przed panem jakieś konkretne cele, np. medalna igrzyskach?
- Cel pozostaje niezmienny: budowa silnej drużyny naigrzyska olimpijskie w Pekinie. W tejchwili nie ma potrzeby rozmowy o medalach, bo droga do nich jest wciąż daleka.Dobrze byłoby wrócić do pierwszej dziesiątki Pucharu Narodów, w której Polki byłyprzez lata. By to osiągnąć potrzebny jest dalszy rozwój zawodniczek. MonikęHojnisz-Staręgę już teraz stać na to by być w czołówce klasyfikacji generalnej,ale różnica w wynikach między nią a kolejnymi zawodniczkami wciąż jest jeszczeza duża.
Monika ma za sobą bardzo dobry sezon z rekordowa jak na polskie warunkiliczbą miejsc w czołowej dziesiątce. Zabrakło jednak podium, czy odczuwa pan wzwiązku z tym niedosyt?
- Nie. Cały sezon nie był łatwy dla Moniki. Napoczątku nie była pewna swojej dyspozycji, trochę przeszkodził nam ten upadek wHochfilzen, po którym zdecydowałem się ściągnąć ją z trasy. Z kolejnymistartami jednak coraz lepiej radziła sobie z presją. Gdyby nie trochę pecha iprzedwcześnie zakończony sezon to z pewnością byłaby w stanie poprawić lokatę wgeneralce z ubiegłego roku.
Kamila Żuk już teraz jest jedną z czołowych biegaczek w stawce, ale jeśli wprzyszłości ma regularnie walczyć o wysokie miejsca musi poprawić strzelanie -nie tylko jego skuteczność, ale również szybkość. Stanowi to dla pana wyzwanie?
- Pewnym ułatwieniem jest to, że Kamila jest na tyleambitna, że sama chce zmian w tym zakresie. To, co robiliśmy do tej pory niewystarczyło, choć w wielu biegach – przede wszystkim w sprintach – było widać,że przy odpowiednim skupieniu jest w stanie strzelać na wysokim procencieskuteczności. W końcówce sezonu już się trochę pogubiła, straciła swójwypracowany wcześniej koncept. Będziemy nad tym pracować, na pewno będzie tospore wyzwanie.
Ważną postacią w drużynie jest Kinga Zbylut, na którejzawsze można polegać w kontekście sztafety. Dlaczego w startach indywidualnychnie była w stanie w tym sezonie poprawić swoich rezultatów względempoprzedniego sezonu?
- Nie można patrzeć wprost na miejsca i liczbę punktów. Roktemu Kinga zaliczyła tak naprawdę jeden udany weekend w Novym Meście, teraz naswój dorobek pracowała przez cały sezon. Byłem zadowolony z tego jakprzepracowała lato. Dysponuje dobrą siłą, ale nie jest jeszcze w stanieprzełożyć tego na odpowiednią prędkość poruszania się na nartach.
W kontekście igrzysk w Pekinie wciąż bierze pan pod uwagę Magdalenę Gwizdoń?
- Przy ustalaniu składu nie będę się kierował wiekiem tylko aktualnądyspozycją. Zobaczymy jaką pracę Magda będzie w stanie wykonać w trakcie lata.Rok temu dołączyła do nas dopiero w październiku, a i tak była na tyle mocna,że nie miała problemu z zakwalifikowaniem się do drużyny. Oczywiście nie staćją już na pełen sezon startów w Pucharze Świata, dlatego staraliśmy się zaplanowaćdla niej przerwy, podczas których mogła spokojnie potrenować. Uważam, że wciąż możebyć wartościową częścią tej reprezentacji, co pokazała chociażby w sztafecie wAnterselwie.
Po tym biegu wystosował pan oświadczenie do polskich kibiców, w którym wziął w obronę Magdę Gwizdoń. Ten dzień kosztował pana najwięcej emocji?
- Można chyba tak powiedzieć. Nie spodziewałem się, że przez tak długi czas będziemy biec w czołówce, a nawet prowadzić. Dziewczynom udało się zadbać o jakość strzelania. Nie uległy presji rywalek, presji wyniku. Świetnie mi się na to patrzyło. Podobne emocje towarzyszyły mi podczas występów Moniki w biegu indywidualnym oraz mass starcie.
Sezon zwieńczył medal Mistrzostw Europy Juniorówwywalczony przez Joanne Jakiełę, która okres przygotowawczy spędziła z kadrą A.W przyszłym sezonie dostanie więcej szans w Pucharze Świata?
- To zależy od tego jak będzie się dalej rozwijać. Jestembardzo zadowolony z tego jak prezentuje się w biegu. Imponowało mi zwłaszcza to,że była w stanie utrzymać wysoką formę fizyczną przez cały sezon. Wciąż majednak sporo do poprawy jeśli chodzi o strzelanie. Jeśli będzie robiła dalszesystematyczne postępy w tym elemencie to na pewno otrzyma kolejne szanse.
Jak będzie wyglądał okres przygotowawczy? Jak licznabędzie drużyna?
- Chciałbym poszerzyć skład reprezentacji. Zeszłego latapracowałem głównie z czterema zawodniczkami, teraz zależy mi na tym by podczaszgrupowań mieć do dyspozycji większą liczbę dziewczyn. To powinno stworzyćwiększą dynamikę wewnątrz grupy. Za wcześnie jednak by mówić o personaliach.Mam swoje propozycje, ale muszą one jeszcze być skonsultowane z kierownictwemzwiązku.