Czwórgłos po sztafecie

Opublikowano
13
-
01
-
2023

W grudniu 2006 roku sztafeta w składzie Wiesław Ziemianin, Krzysztof Pływaczyk, Tomasz Sikora, Grzegorz Bodziana zajęła w Hochfilzen dziesiąte miejsce. 5871 dni później rezultat ten powtórzyli Andrzej Nędza-Kubiniec, Jan Guńka, Grzegorz Guzik i Marcin Zawół. Polacy w Ruhpolding przełamali ponad szesnastoletnią niemoc.

ANDRZEJ NĘDZA-KUBINIEC (0+2 0+0, 15. czas zmiany):
- Biorąc pod uwagę dwa doładowania na pierwszym strzelaniu to strata 48 sekund nie jest taka duża. Na pierwszym kole czułem się dobrze, może niepotrzebnie przesuwałem się do przodu, bo to mogło mieć wpływ na słabsze ostatnie okrążenie. Na ostatnich dwustu metrach wyprzedziło mnie trzech zawodników, nie dałem rady zafiniszować. Plecy były już zmęczone, nie byłem w stanie utrzymać swojej techniki biegu i stąd utrata kilku pozycji.

- Dziesiąta lokata jest bardzo satysfakcjonująca. Cała ekipa się cieszy. Powody do zadowolenia tym większe, że naprawdę długo czekaliśmy na powrót do dziesiątki. Przełamaliśmy wieloletnią niemoc, dzięki czemu udało się zdjąć jeden ciężar, ale jednocześnie nałożyliśmy na siebie kolejny, bo teraz będziemy chcieli ten wynik pobić. Być może uda się to jeszcze w tym sezonie.

JAN GUŃKA (0+1 0+0, 6. czas zmiany):
- Od początku starałem się biec swoim tempem, nie podpalać się. Chciałem zachować siły na ostatnie okrążenie, żeby nie powtórzyła się sytuacja z Pokljuki, gdzie w samej końcówce już mi zabrakło. Na stójce strzeliłem tak jak to robię na treningach. Wyłączyłem myśli i nie zwracałem uwagi na to, co się działo przede mną. Mam sobie do zarzucenia, że nerwowo wyrzuciłem pierwszy strzał na leżaku.

- Czy był to mój najlepszy występ w Pucharze Świata? Myślę, że tak, bo pierwszy raz potrafiłem biegowo zbliżyć się do czołówki, a do tego dołożyłem jeszcze szybkie i celne strzelanie.

- Myślę, że nasza reprezentacja idzie w górę. Czasami zdarzają nam się słabsze chwile, ale patrząc ogólnie jesteśmy w lepszy miejscu względem poprzednich lat, więc ten progres jest widoczny.

GRZEGORZ GUZIK (0+0 0+3, 11. czas zmiany):
- Nie pamiętam tak dobrego występu w sztafecie. Każdy z nas może być z siebie zadowolony. Cieszę się bardzo z wyniku, bo to potwierdza, że jesteśmy fajną drużyną. Idziemy do przodu, choć oczywiście są i słabsze momenty. Najważniejsze, że potrafimy to razem przetrwać.

- Pierwsza część dystansu była bardzo fajna. Na spokojnie mogłem się trzymać w biegu z innymi zawodnikami. W stójce ręka zadrżała i pojawiły się nerwy. Wszyscy, którzy mieli do czynienia z biathlonem zrozumieją, co czułem. Każdy strzał dużo ważył, ale wybrnąłem i na ostatniej rundzie jeszcze udało się powalczyć. Szkoda, że nie udało się zamknąć stójki w sześciu strzałach. Wtedy to miejsce mogło być jeszcze lepsze.

- Ten dzisiejszy bieg był nagrodą za wykonaną pracę. Począwszy od serwismenów, trenerów, fizjoterapeutów – cały team zapracował na ten rezultat. Oczywiście to nie jest jeszcze miejsce na podium, ale trochę na powrót do dziesiątki poczekaliśmy. Mam nadzieję, że wspólnie z chłopakami powalczymy jeszcze w przyszłości o jakiś fajny wynik.

MARCIN ZAWÓŁ (0+1 0+0, 13. czas zmiany):
- Podczas biegu starałem się nie myśleć o tym, na którym miejscu obecnie się znajdujemy. Skupiałem się na utrzymaniu dobrego tempa podczas biegu i zachowaniu spokoju na strzelnicy. Na pierwszym kółku starałem się utrzymać za młodym Bułgarem, który miał wolniejsze tempo. Chciałem zachować siły na finisz.

- Drugie okrążenie też pobiegłem swoim tempem. Po ostatnim strzelaniu miałem kontakt wzrokowy z wyprzedzającym mnie Austriakiem. Chłopacy z serwisu uświadomili mnie, że rywal jest dziesiąty. Dogoniłem go w połowie okrążenia i dzięki dobrze rozłożonym siłom zastanawiałem się już tylko gdzie zaatakować i go wyprzedzić.

No items found.