Kamila Żuk walczy z kontuzją. "Zaczęłam robić postęp"

Opublikowano
27
-
11
-
2023

Biathlonistki zainaugurowały nowy sezon w Pucharze Świata. Kibice nie zobaczyli w Östersund Kamili Żuk, która w połowie okresu przygotowawczego doznała kontuzji. 26-letnia zawodniczka walczy teraz o powrót do startów. Na razie nie wiadomo, kiedy uraz jej na to pozwoli. - Gdyby nie moja rodzina, gdyby nie przyjaciele, to dużo ciężej byłoby mi sobie poradzić z tą całą kontuzją - wyznaje biathlonistka.

- Wszyscy pytają, czy Kamila Żuk wróci w tym sezonie. A zatem na jakim etapie jesteś w tej drodze do powrotu po kontuzji?

- Na razie jestem w takim punkcie, że do końca nie wiem, co się dzieje z moją nogą. Tak naprawdę jestem na etapie diagnozowania. Po wyciągnięciu śruby wzrostowej wszystko było w porządku. W pewnym momencie po prostu zaczęło się, delikatnie mówiąc, psuć i nie byłam w stanie w ogóle chodzić, rehabilitować się, a już nie wspomnę o żadnych treningach. Okazało się, że mam luźny fragment kości w tylnej części przyśrodkowej stawu skokowego. Trudno ustalić, czy ten element powoduje zaostrzenia stanu nogi. Na dany moment nie jestem w stanie wykonywać takich treningów, jak przed wyciągnięciem śruby. Jest to wręcz niemożliwe. Chciałam jak najszybciej wrócić do treningów na wysokim poziomie i najprawdopodobniej było to po prostu za dużo. Choć nikt do końca tego nie wie. W tym momencie wygląda to tak, że próbuję wracać do rehabilitacji. Nie trenuję jakoś nadzwyczajnie, ale staram się ruszać trochę na siłowni. Na rowerku stacjonarnym jeszcze nie jeżdżę, bo może być tego za dużo przy rehabilitacji. Chodzi o to, że teraz rehabilitacja jest głównym założeniem, a z czasem stopniowo będę zwiększać obciążenia treningowe i obserwować jak reaguje noga.

- Brzmisz dość energicznie. Zastanawiam się, czy w tej sytuacji zawsze jesteś tak pozytywnie nastawiona?

- Wiesz, nie mogę powiedzieć, że jestem cały czas uśmiechnięta i nie mam gorszych momentów. One się pojawiają. Przecież na początku myślałam, że ja szybko wrócę. Miałam nadzieję na styczeń. Patrzyłam przez różowe okulary. Miałam bardzo dużą motywację, a kiedy okazało się, że to wszystko jeszcze potrwa, to znów pojawiły się gorsze dni. Myślałam o tym, ile jeszcze rehabilitacji mnie czeka. Na szczęście teraz tych negatywnych dni jest mniej niż pozytywnych. Musiałam to wszystko sobie w głowie poukładać na nowo. Zaakceptować stan, w którym jestem. Gdybym tego nie zrobiła, to mogłoby być znacznie gorzej. Cały czas miałam z tyłu głowy, że muszę trenować i szybko wrócić. Na szczęście wewnętrzny głos podpowiadał mi, że muszę słuchać swojego organizmu i zatroszczyć się o stopę. I zrobić to na spokojnie.

- Masz takie poczucie, że są wokół osoby, które wspierają cię w tej trudniej chwili?

- Oczywiście. Gdyby nie moja rodzina, gdyby nie przyjaciele, to dużo ciężej byłoby mi sobie poradzić z tą całą kontuzją. Ona zabrała mi dość spory kawałek mojego życia. Sport od dziecka było jego dużą częścią, a teraz zamiast tego mam więcej wolnego czasu. Jest dużo przemyśleń. Cieszę się, że moja rodzina i przyjaciele wspierają mnie dobrym słowem, ale też potrafili żartować! Podczas kontuzji nie chciałam, żeby był to temat tabu i sama po pewnym czasie obracałam to w żart. Jestem za to wdzięczna.

- Trener i ty podkreślaliście, że przed kontuzją szłaś naprawdę dobrą drogą i byłaś w dobrej dyspozycji.

- Mam spokój ze względu na to, że wiem, iż wrócę do tego samego trenera. Przez wiele ostatnich lat mieliśmy ciągłe zmiany. Teraz wiem, na czym stoję. Co prawda przepracowałam pół okresu przygotowawczego, ale tym samym programem. Czułam się bardzo dobrze przed tą kontuzją, fizycznie szczególnie. Czułam, że właśnie fajnie się rozwijam. Względem ubiegłego roku nastąpiła przede wszystkim adaptacja do planu treningowego. Zaczęłam robić jakiś postęp, a nie jak wcześniej, kiedy walczyłam ze sobą i dało się zauważyć regres. Wydaje mi się też, że niezależnie od tego, kiedy wrócę, to ta przerwa, którą mam, na pewno wpłynie bardzo pozytywnie na moje kolejne sezony i mam wrażenie, że pozytywnie odbije się właśnie też na osiągnięciach.

- Będziesz mogła oglądać biathlon i kibicować?

- Jak śledziłam pierwsze starty dziewczyn, bo sobie włączyłam transmisje z tych zawodów w Norwegii, no to nie ukrywam, że trochę było mi ciężko oglądać. Wewnętrznie czułam taką złość, że mnie tam nie ma i trochę dziwnie się czułam, patrząc na to z drugiej strony. Nie jest lekko oglądać coś takiego, jak masz świadomość, że Ty tam powinieneś startować. Wiem, że nie będzie lekko. Zwłaszcza kiedy sezon będzie się zbliżał do głównych imprez, a mnie jeszcze nie będzie. Ale na pewno będę śledzić, oglądać, no i wspierać dziewczyny, bo ja bardzo mocno trzymam kciuki.

- Aby nie kończyć negatywnie… masz teraz czas dla bliskich, dla siebie. Tego, jako sportowiec nie miałaś dużo w ostatnich latach.

- Wiesz, że na początku w ogóle o tym nie myślałam? Byłam tak bardzo skupiona na tym, że muszę szybko wrócić, że kompletnie mi to uciekło. Teraz widzę, że dostałam ten czas, którego nie miałam przez tyle lat ciągłych treningów i życia w takim reżimie. Aktualnie próbuję korzystać z tego i doświadczać rzeczy, których wcześniej nie mogłam robić, albo robiłam to rzadko. Mogę korzystać z życia i wykorzystać ten czas, żeby mentalnie się zbudować, na powrót do startów.

No items found.