Mąka, Janik i Szczurek poprawili swoje lokaty

Opublikowano
3
-
02
-
2018

W sobotę biegami pościgowymi zakończyły się zawody Pucharu IBU w Martell. Kolejne punkty do klasyfikacji pucharowej wywalczyli Anna Mąka, Łukasz Szczurek oraz Mateusz Janik. Najlepsi byli reprezentanci Rosji.W biathlonie rzadko spotka się sytuację w której pierwszy zawodnik zyskuje nad drugim ponad dwie i pół minuty przewagi. Tak było dzisiaj w biegu pościgowym mężczyzn. Aleksander Łoginow nie musiał się przesadnie wysilać, bo już po sprincie miał solidną zaliczkę. Mimo to Rosjanin potraktował dzisiejszą rywalizację bardzo serio. Był najszybszy na trasie, spudłował tylko raz i na mecie zameldował się dwie i pół minuty przed drugim zawodnikiem. W czterech minutach straty zmieściło się tylko dziesięciu zawodników. Dość powiedzieć, że do mety dotarło tylko 42 biathlonistów - pozostali zostali zdublowani i zmuszeni do zejścia z trasy.Rosjanin prezentuje iście olimpijską formę i niewykluczone, że gdyby startował w Korei to walczyłby o medale. Tematu jego startu na igrzyskach nie było, bo Łoginow cztery lata temu stosował EPO i nie miał co liczyć na zaproszenie od MKOl.Na drugim miejscu finiszował Dmitrij Małyszko, który awansował na podium z piątego miejsca po sprincie. Jeszcze większy awans - z aż 25 pozycji na podium zaliczył Havard Bogetveit. Norweg jako jeden z dwóch zawodników był dzisiaj bezbłędny. Podium oprócz swojej świetnej dyspozycji zawdzięcza również rywalom, a w szczególności jednemu. Wydawało się bowiem, że podium będzie dzisiaj w całości zarezerwowane dla rosyjskich zawodników. Na trzecim miejscu plasował się Aleksiej Wołkow, który jednak spudłował dwukrotnie podczas ostatniego strzelania i osunął się na piąte miejsce.Zawiedli zupełnie Fredrik Gjesbakk i Simon Fourcade, którzy towarzyszyli Łoginowowi na podium sprintu. Obaj spudłowali po cztery razy i spadli na odpowiednio ósme i dziewiąte miejsce.Nieźle spisali się polscy biathloniści. Zarówno Łukasz Szczurek, jak i Mateusz Janik mimo pudeł nieznacznie poprawili swoje lokaty po sprincie. Szczurek z czterema karnymi rundami przesunął się na 27. pozycję, Janik z jednym niecelnym strzałem mniej finiszował dwie lokaty niżej.W biegu kobiet triumfowała 29-letnia Anastazja Zagorujko, która w tym sezonie na dobre zakotwiczyła w kadrze B rywalizującej w Pucharach IBU. Rosjanka do tej pory nie błyszczała. W pierwszej dziesiątce meldowała się zaledwie trzykrotnie, a miało to miejsce na początku sezonu. Przełom nastąpił podczas Mistrzostw Europy, gdzie indywidualnie nie błyszczała, ale za to z niezłej strony zaprezentowała się w sztafecie mieszanej, w której Rosja wywalczyła srebrny medal. Już w Martell w sprincie Zagorujko wywalczyła drugą lokatę za swoją rodaczką Wiktorią Sliwko. Ta dzisiaj nie byłą w stanie skutecznie obronić swojej pozycji i pomimo tylko jednej karnej rundy spadła na ósme miejsce.Przed Zagorujko otworzyła się szansa, którą zawodniczka z Rosji wykorzystała. Nie był to w jej wykonaniu bieg idealny. Spudłowała podczas pierwszego i trzeciego strzelania. Na prowadzenie wyszła dopiero po ostatnim strzelaniu, gdy dwie karne rundy zaliczyła dotychczasowa liderka Karin Oberhofer. Rosjance na ostatniej rundzie biegowej towarzyszyła Chloe Chevalier. Wydawało się, że gwiazda ledwo co zakończonych Mistrzostw Europy będzie w stanie się rozprawić z rywalką. Francuzka nie dała rady i z trzech sekund, które dzieliły obie zawodniczki na początku dwukilometrowej pętli zrobiło się osiem sekund na mecie.Trzecie miejsce wywalczyła Karolin Horchler, która do rywalizacji przystępowała z dwunastym numerem. Niemka dostała premię za to, że jako jedyna zawodniczka w stawce strzelała bezbłędnie. W biegu młodsza z sióstr Horchler wciąż ma jednak sporo do przepracowania, bo gdyby meta była pół kilometra dalej to pewnie na trzecim miejscu finiszowałaby Daria Virolainen. Córka Anfisy Rezcowej nadrobiła na ostatnich dwóch kilometrach ponad pół minuty do Niemki, ale na mecie wciąż brakowało jej trzech sekund do podium.Z Polek najlepiej spisała się Anna Mąka, która zamieniła 49. lokatę po sprincie na 36. miejsce na mecie biegu pościgowego. Mogło być jeszcze lepiej, ale nasza zawodniczka spudłowała dwukrotnie podczas ostatniego strzelania. Łącznie z trzema karnymi rundami finiszowała niecałe pięć minut za zwyciężczynią.Kinga Mitoraj i Karolina Pitoń ewidentnie nie miały swojego dnia na strzelnicy. Żaden z ich pobytów nie zakończył się bezbłędnym strzelaniem. Mitoraj dodatkowo otrzymała dwie minuty kary za skrócenie sobie dystansu o jedną karną rundę. W sumie uzbierała ich siedem, a Pitoń aż osiem, co obu dało miejsca pod koniec stawki.

No items found.