.png)
ME: Dwunasta lokata sztafety mieszanej
Maren Kirkeeide, Karoline Erdal, Erlend Bjoentegaard oraz Vebjoern Soerum zostali mistrzami Europy w sztafecie mieszanej. Srebro w Lenzerheide wywalczyli Niemcy, brąz Szwajcarzy. Polacy podobnie jak trzynaście innych sztafet nie dotarli do mety.
To trzecie kolejne zwycięstwo Norwegów w tej konkurencji na Mistrzostwach Europy. Wszystkie te sukcesy spina Erlend Bjoentegaard, który wywalczył tym samym swój szósty złoty medal czempionatu Europy w karierze, czym zrównał się z Tomaszem Sikorą. W niedzielnym wyścigu był zdecydowanie mocnym punktem swojej drużyny, to właśnie on zgubił sztafetę Niemiec zapewniając drużynie samotne prowadzenie. Kluczem do zwycięstwa było bezbłędne strzelanie – Karoline Erdal, Erlend Bjoentegaard oraz Vebjoern Soerum nie korzystali z dodatkowej amunicji. Dwa rezerwowe pociski zużyła jedynie startująca na pierwszej zmianie Maren Kirkeeide.
Soerum wybiegając na ostatnie okrążenie miał blisko minutę przewagi nad Lukasem Fratzscherem. Na mecie różnica ta zmalała o połowię, co było rezultatem fetowania zwycięstwa na ostatnich metrach. Niemiec nie mógł sobie pozwolić na takie rozluźnienie, bo za jego plecami znajdował się jeszcze Anton Ivarsson. Szwed imponującym strzelaniem w stójce zapewnił swojej reprezentacji brązowy medal kosztem Szwajcarów. Ci mimo, że ściągnęli posiłki z Pucharu Świata z Leną Haecki-Gross i Sebastianem Stalderem na czele, zakończyli rywalizację na rozczarowującym czwartym miejscu.
Spora różnica w poziomie sportowym przy kapitalnym występie Norwegów sprawiła, że do mety dotarło zaledwie 9 z 22 startujących sztafet. W gronie zdublowanych ekip znaleźli się również reprezentanci Polski, których sklasyfikowano na 12. pozycji. Magda Piczura po pierwszym bezbłędnym strzelaniu była nawet siódma, do dziesiątki na chwilę zawitała również Dominika Bielecka. Strata na półmetku wyścigu wynosiła jednak już trzy i pół minuty. Konrad Badacz biegał karną rundę po strzelaniu w postawie leżąc, został dogoniony przez sztafetę Norwegii podczas drugiego pobytu na strzelnicy, w związku z czym Wojciech Skorusa nawet nie wystartował.
