"Chciałabym, żeby ten sezon nie ograniczał się do tylko jednego udanego weekendu"

Opublikowano
29
-
11
-
2019

Trzy lata temu w Ostersund Kinga Zbylut wywalczyła swoje pierwsze pucharowe punkty. Teraz wraca tam by rozpocząć sezon, który ma być przełomowy. - Chciałabym nie ograniczać się do tylko jednego udanego weekendu - powiedziała Polka.

Z wicemistrzynią świata juniorek z 2015 roku rozmawialiśmy o ubiegłym sezonie, odejściu Nadii Biełowej i nowych metodach pracy trenera Greisa. Zapraszamy do lektury.

Grudzień 2018 roku, zawody w Novym Meście – wyglądałaś wówczas na najszczęśliwszą osobę na świecie. Co zrobić, żeby takich obrazków było więcej?

- Trudno powiedzieć, choć mam nadzieję, żeciężka praca wykonana latem przełoży się na zimę i forma będzie znaczniestabilniejsza niż rok temu. Chciałabym, żeby ten sezon nie ograniczał się dotylko jednego udanego weekendu.

W zeszłym sezonie wszystko układało siędobrze do momentu, gdy przydarzyła się choroba. Pracujecie jakoś nad tym byograniczać ryzyko złapania infekcji do minimum?

- Gdy jest się w dobrej formie, łatwiej oinfekcję. Rok temu dobiła mnie długa podróż do Kanady i USA. Organizm byłwówczas osłabiony i przegrał z chorobą. Ta niestety nie wybiera i często niemamy na to żadnego wpływu. Życzyłabym sobie, aby w tym sezonie dotrwać wzdrowiu do samego końca startów.

Inaczej niż w trzech poprzednich latach,tym razem wszystkie zawody odbywają się w Europie. To chyba zmiana na wasząkorzyść?

- No na pewno. Będąc kilkanaście godzin wpodróży trudno o właściwą regenerację. Teraz te odległości pomiędzy kolejnymiprzystankami pucharowymi nie są wielkie, więc czasu na odpoczynek międzystartami powinno być więcej.

Cofnijmy się do wiosny i pierwszychinformacji o odejściu Nadii Biełowej. Podobnie jak koleżanki byłaś w szoku?

- Wiadomo. Po sezonie nie miałyśmy żadnych sygnałów, że trenerka miałaby zakończyć pracę w Polsce. Szok szybko przerodził się w niepewność, bo nikt nie wiedział co się z nami stanie. Na pierwszym zgrupowaniu byłyśmy z trenerem Kołodziejczykiem i czekałyśmy na nazwisko naszego nowego opiekuna.

Zapewne informacji na temat nowego treneranie musiałaś szukać na Wikipedii?

- No nie, trener Michael Greis miał duże osiągnięcia jako zawodnik. Mamy z kogo czerpać inspirację. Bardzo się ucieszyłyśmy gdy dotarła do nas wiadomość o jego zatrudnieniu. Mam nadzieję, że pomoże nam dążyć do jak najlepszych rezultatów.

Po trenerce z ogromnym bagażemdoświadczeń przychodzi do was szkoleniowiec będący dopiero na początku swojejkariery zawodowej. Trener Greis reprezentuje chyba też inną szkołę niż trenerkaBiełowa?

- Na pewno. Ma nieco inną koncepcjętreningów, zdecydowanie zwiększył obciążenia. Lubi utrudniać nam treningi.Przykład? Gdy strzelamy potrafi stanąć za nami i czytać coś po polsku. I choćmimowolnie chcemy wybuchnąć śmiechem to naszym zadaniem jest stać twardo,strzelać i trafiać. Liczę, że jego bogate doświadczenie zawodnicze przeniesiesię na pracę w zawodzie trenera.

Nie brakowało ci przez całe lato okazji do sprawdzenia się na tle rywalek? Nie startowałyście w tym roku w mistrzostwach świata na nartorolkach, byłaś również nieobecna na mistrzostwach kraju w tej odmianie biathlonu. Były organizowane przez trenerów jakieś zawody wewnątrz kadry?

- Podczas obozu w Dusznikach-Zdrojumiałyśmy sprawdzian razem z zawodniczkami z kadry B. Ale to prawda, że tychinnych okazji trochę zabrakło. Startując w nartorolkowych mistrzostwach światazawsze zyskujemy jakiś materiał do porównań. Przed tym sezonem moja forma jestznakiem zapytania, ale jestem dobrej myśli.

Najważniejsza impreza sezonu, czylimistrzostwa świata, odbędą się w Anterselwie. Lubisz tam startować? Twój zeszłorocznywystęp tam był bardzo nieudany, stąd moje pytanie.

- Nie wiem czy był nieudany dlatego, że tomiejsce mi nie odpowiada czy dlatego, że akurat to nie był mój dzień. Na pewnoAnterselwa to bardzo specyficzne miejsce. Położone bardzo wysoko, każdyorganizm inaczej reaguje na takie warunki. Zazwyczaj spędzamy tam tylko kilkadni w ramach weekendu PŚ, teraz czeka nas kilkanaście dni ciężkich zawodów,więc to będzie wielka niewiadoma. Choć pamiętam, że jak byłam tam nazgrupowaniu jeszcze w czasach kadry młodzieżowej to czułam się wówczas nieźle.

No items found.