Hojnisz-Staręga wspomina Nove Mesto. "Sporo zawdzięczam tamtej chwili"
Blisko dwa lata temu zapowiedziała przerwę w swojej znakomitej karierze. Kilka tygodni temu wyznała, że zostanie mamą. Mowa o Monice Hojnisz-Starędze, która zapowiada, że jeśli zdrowie pozwoli, podejmie próbę powrotu do sportu. - Anterselva byłaby pewnego rodzaju wisienką na torcie - mówi w rozmowie dla Polskiego Związku Biathlonu brązowa medalista MŚ 2013.
Czuje Pani coś w rodzaju ulgi, że powiedziała kibicom, co konkretnie u Pani słychać i skąd dłuższa przerwa?
Zrobiłam to tylko we względu na ciągłe pytania i spekulacje co się dzieje z Hojnisz? Dzięki temu mam pewnego rodzaju ulgę, ale przede wszystkim spokój, który sobie teraz cenię.
A może dostała pani jakąś wiadomość, która panią zaskoczyła? Zmotywowała, wywołała uśmiech?
Dostawałam mnóstwo znaków, mówiących o tym, że ludzie o mnie pamiętają, chcą mnie oglądać i liczą na mnie. To na pewno miłe uczucie i bardzo budujące.
Coś się u pani zmieniło w podejściu do życia i sportu?
Zmieni się dopiero po przyjściu maleństwa na świat. Teraz jestem szczęśliwa, żyje tu i teraz, spełnia się moje/ nasze marzenie. Sport jest mi bliski i bez względu na moją przyszłość - będzie.
Zdążyła Pani przez te niespełna dwa lata zatęsknić za biathlonem? Czy wręcz przeciwnie, to był bardzo potrzebny czas, aby trochę od tego odpocząć?
Tak naprawdę nie potrzebowałam odpoczynku. Plan był jeden. Nadszedł moment kiedy chęć bycia mamą była większa niż cokolwiek innego. I bez względu na jego czas realizacji nie zmieniłabym zdania.
Wciąż nie wyklucza pani chęci powrotu do zawodowego sportu. Co panią do tego motywuje i czy nie są to przypadkiem igrzyska w ulubionej Anterselvie?
To prawda. Chęci mam, ale co powie na to mój organizm i co napisze przyszłość, zobaczymy. Nic nie deklaruje, bo nauczyłam się, że bez tego jest łatwiej, luźniej, bez presji i oczekiwań. A Anterselva byłaby pewnego rodzaju wisienką na torcie.
W biathlonie mieliśmy kilka spektakularnych powrotów po przerwie macierzyńskiej. Czy to też w jakiś sposób pokazuje pani, że wszystko jeszcze jest otwarte?
Rzeczywiście ostatnio dużo takich sytuacji ma miejsce. Jest to na pewno dowód na to, że się da. Pamiętam jednak, że każdy z nas jest inny/różny i nie wrzucam się do tego samego worka. Jestem ciekawa przyszłości i kto wie… może organizm mnie pozytywnie zaskoczy?
Jak z obecnej perspektywy patrzy Pani na postęp koleżanek z kadry? Jak pani zdaniem idzie praca Tobiasowi Torgersenowi?
Otwarcie sezonu pokazało, że dziewczyny są w stanie walczyć o dobre miejsca. Takie występy na pewno budują. Może nie jesteśmy jeszcze gotowi na to w każdym starcie, ale nie mnie oceniać postępy. Nie jestem typowym kibicem sprzed TV i nie patrzę na zawodników przed pryzmat zajętego miejsca. Poza tym nie wiem jakie cele na sezon miał trener. Nie znam jego planu i obciążeń, po których mogłabym wysnuwać wnioski. Trzymam natomiast kciuki za zbliżające się MŚ i wierzę, że to właśnie tam trener Tobias wycelował.
A na koniec jeszcze pytanie o Nove Mesto. Jak wspomina pani dzień, w którym wywalczyła brązowy medal? Było to czuć w powietrzu?
Wynik czułam w sercu, emocjach i w oczach najbliższych. Oczywiście mowa już o odczuciach po startowych. Na pewno sporo zawdzięczam tamtej chwili. Spowodowała wiele zmian i pewnego rodzaju przełom na mojej drodze sportowej. Otworzyła mi wiele „drzwi” a przede wszystkim oczy na przyszłość.