W czwartek pierwsza konkurencja MŚ w Ostersund

Opublikowano
6
-
03
-
2019

Trenerzy Nadia Biłowa i Adam Kołodziejczyk wybrali skład sztafety, która będzie reprezentować Polskę podczas pierwszej konkurencji biathlonowych MŚ w Ostersund. W czwartkowym biegu 2x6km+2x7,5km wystartują Magdalena Gwizdoń, Kinga Zbylut, Grzegorz Guzik i Łukasz Szczurek.

Gwizdoń ma za sobą udział w rozgrywanych pod koniec lutego Mistrzostwach Europy w Mińsku, gdzie w biegu sprinterskim zajęła siódme miejsce. Pozostali nasi reprezentanci na czempionat w Ostersund ostatni tydzień spędzili na zgrupowaniu w Idre, dokąd udali się niemal bezpośrednio po pucharowych startach za oceanem. Czasu na odpoczynek nie było.

- W czasie tego obozu zawodnicy mieli jeszcze pewne problemy z normalnym zasypianiem. Największym problemem po takiej podróży jest brak wiedzy na temat ich zmęczenia. Nie do końca się wie, na ile można danego zawodnika obciążyć treningiem. Dwa tygodnie przerwy pomiędzy startami w USA a Mistrzostwami Świata sprawiają jednak, że nie będzie to miało aż tak dużego wpływu – powiedział trener kadry seniorów Adam Kołodziejczyk, który był zadowolony z przebiegu zgrupowania.

- Nie były to oczywiście zajęcia przypominające te z okresu przygotowawczego, ale udało się zrealizować mikrocykl odnawiający, coś w rodzaju bezpośredniego przygotowania startowego – dodał.

W Ostersund wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, rywalizacji towarzyszyć będzie piękna zimowa aura.

- Jest mroźno, śnieg zalega nie tylko na trasach, ale i dookoła, pobliskie jezioro jest całe zamarznięte. Małym problemem jest jedynie igliwie opadające z drzew i zanieczyszczające trasę. W porównaniu z listopadowo-grudniową porą zdecydowanie dłużej jest jasno, co też może mieć wpływ na lepsze samopoczucie zawodników. Czuć ogrom tych zawodów, całej infrastruktury jest dwa razy więcej niż normalnie podczas Pucharów Świata – relacjonował Kołodziejczyk, który prowadząc kadrę kobiet był współautorem ostatnich sukcesów medalowych na MŚ.

W 2013 po medale sięgnęły Krystyna Guzik i Monika Hojnisz, dwa lata później na podium dwukrotnie stawała Weronika Nowakowska. O powtórzenie podobnych rezultatów w wykonaniu naszych biathlonistów będzie bardzo trudne. Ich cel na Mistrzostwa Świata jest jednak zgoła inny. Poprzez dobre starty mają utrzymać siedemnastą lokatę w Pucharze Narodów, które pozwoli w przyszłym sezonie startować czterem, a nie tak jak ma to miejsce od kilku lat trzem biathlonistom z Polski.

- Zależało mi na tym, aby zawodnicy skupili się na celu drużynowym i dzięki temu osiągali coraz lepsze wyniki indywidualne. To się chyba udało. Przed sezonem nie liczyłem na to, że uda nam się powalczyć o siedemnaste miejsce w Pucharze Narodów. Skoro nadarza się taka okazja, będziemy się starali ją wykorzystać. Fajnie byłoby mieć cztery miejsca startowe w przyszłym sezonie, ale łatwo nie będzie – powiedział Kołodziejczyk.

Oprócz Guzika i Szczurka, którzy wystartują w czwartkowej sztafecie mieszanej, trener Kołodziejczyk ma do dyspozycji jeszcze Andrzeja Nędzę-Kubińca. Po startach na Uniwersjadzie w Krasnojarsku do Ostersund przyjedzie jeszcze Mateusz Janik, który uzupełni skład sztafety męskiej. W zespole żeńskim w obwodzie pozostają Karolina Pitoń, Kamila Żuk i liderka kadry, a zarazem największa nasza nadzieja na dobry rezultat, czyli Monika Hojnisz. Ona swój pierwszy występ w Ostersund zaliczy w piątkowym sprincie.

Kto znajduje się wśród faworytów czwartkowej rywalizacji? Tytułu mistrzów świata z Hochfilzen bronić będą Niemcy, którzy wystartowali wówczas w składzie Vanessa Hinz, Laura Dahlmeier, Arnd Peiffer, Simon Schempp. W czwartkowym wyścigu tego ostatniego zastąpi Benedikt Doll. Na igrzyskach w Pjongczang nasi zachodni sąsiedzi ukończyli zawody tuż poza podium i z pewnością będą chcieli powrócić do strefy medalowej.

Mistrzami z Pjongczang są Francuzi, którzy w porównaniu z igrzyskami zmuszeni wymienić byli żeńską połowę składu. Marie Dorin Habert zakończyła karierę, natomiast Anais Bescond jest chora. W ich miejsce pobiegną Julia Simon i Anais Chevalier. W dalszej części wyścigu zaprezentują się złoci medaliści sprzed roku Simon Desthieux i Martin Fourcade.

Wielu murowanych faworytów upatruje w reprezentantach Norwegii, którzy historycznie mają największe sukcesy na koncie w sztafecie mieszanej - trzykrotnie sięgali po tytuł mistrzowski. Marte Olsbu Roiseland, Tiril Eckhoff, Johannes Thingnes Boe oraz Vetle Sjastad Christiansen - na papierze skład "Wikingów" wygląda bardzo mocno. Ciekawy jest manewr z wystawieniem lidera Pucharu Świata nie na ostatniej, lecz na trzeciej zmianie.

Listę głównych kandydatów do podium uzupełnia zespół Włoch. Lukas Hofer i Dominik Windisch już nieraz udowodnili, że są w stanie utrzymać zaliczkę wypracowaną przez Lisę Vittozzi i Dorotheę Wierer.

Niespodzianką nie będzie ewentualne podium dla zespołu ze Szwecji, Rosji lub Czech. W rolę "czarnych koni" wcielić się będą chciały sztafety Szwajcarii, Kanady lub USA. Na co mogą liczyć reprezentanci Polski? Po raz ostatni Biało-Czerwoni w pierwszej dziesiątce uplasowali się w 2013 roku. Wydaje się, że miejsce w piętnastce, a więc lepsze niż w Pjongczang, będzie sukcesem podopiecznych trenerów Nadii Biłowej i Adama Kołodziejczyka, którzy desygnowali do startu czwórkę: Magdalena Gwizdoń, Kinga Zbylut, Grzegorz Guzik, Łukasz Szczurek.

Początek czwartkowej sztafety mieszanej o 16:15. Transmisje w Eurosporcie 1 i Polsacie Sport Extra.

No items found.