Nieudana inauguracja Biało-Czerwonych

Opublikowano
27
-
11
-
2021

Marketa Davidova i Sturla Holm Laegreid rozpoczęli sezon 2021/22 od zwycięstwa w pierwszych zawodach Pucharu Świata. Żaden z reprezentantów Polski nie wywalczył pucharowych punktów.

Jako pierwsze na trasach w Ostersund rywalizowały kobiety. Markera Davidova pokazała, że złoty medal wywalczony w biegu na 15km podczas MŚ w Pokljuce nie był dziełem przypadku. Czeszka ponownie okazała się najlepsza w tej specjalności i podobnie jak wtedy strzelała bezbłędnie. Biegowo nie rozłożyła konkurencji na łopatki, bo do najszybszej Elviry Oeberg straciła prawie półtorej minuty. Rywalki jednak pudłowały i nawet nie zbliżyły się do czasu Davidovej. Biathlonistka z Czech wygrała z przewagą minuty i 17 sekund nad Lisą Theresą Hauser. To trzecia pucharowa wygrana Davidovej, która pozwoli jej po raz pierwszy w karierze objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ.

Walkę o drugie miejsce stoczyły zawodniczki posługujące się na co dzień językiem niemieckim. Lisa Theresa Hauser i Denise Herrmann spudłowały po razie, szybsza o sześć sekund okazała się Austriaczka. Dobrym biegiem popisała się Dzinara Alimbekawa, która mimo dwóch karnych minut, otarła się o podium zajmując ostatecznie czwarte miejsce. W czołówce nie zabrakło zawodniczek, które wyrównały lub poprawiły swoje życiowe osiągnięcia - w tym gronie wymienić należy piątą Ulianę Nigmatulinę (z domu Kajszewa) z Rosji, szóstą Emmę Lunder z Kanady, ósmą Kristinę Rezcową z Rosji oraz dziewiątą Annę Weidel z Niemiec.

Zawiodły dwie najlepsze zawodniczki ubiegłego sezonu, czyli Marte Olsbu Roeiseland i Tiril Eckhoff. Pierwsza spudłowała trzykrotnie i zajęła dziesiąte miejsce, druga z pięcioma minutami kary sklasyfikowana została na 30. pozycji. Niespodziewanie najlepszą z Norweżek okazała się Emilie Kalkenberg, która finiszowała z siódmym czasem. Spośród czołowych drużyn świata słabo wypadły Francuzki, wśród których najwyżej uplasowała się doświadczona Anais Bescond. Zajęła jednak dopiero 28. lokatę. Słabo sezon rozpoczęły zawodniczki specjalizujące się w biegu indywidualnym, czyli Dorothea Wierer (4 pudła, 37. miejsce) i Hanna Oeberg (siedem pudeł, 74. miejsce).

Do tego grona zaliczyć niestety należy również Monikę Hojnisz-Staręgę. Gdyby w biathlonie liczyło się tylko strzelanie w postawie leżąc Polka mogłaby myśleć o miejscu w czołówce. Cztery niecelne strzały w stójce w połączeniu z 44. czasem biegu oznaczało, że liderka kadry wylądowała daleko poza punktowaną strefą i zajęła tylko 60. miejsce.

Lepiej spisały się Anna Mąka i Kamila Żuk, które uplasowały się w połowie piątej dziesiątki. Mąka, która otwierała dzisiejszą rywalizację spudłowała trzykrotnie i zajęła 45. miejsce. Żuk do czasu biegu miała doliczone cztery minuty kary i ukończyła zawody na 47. pozycji. Czwarta z naszych reprezentantek w swoim debiucie w zawodach Pucharu Świata po trzech pudłach sklasyfikowana została na 83. miejscu.

Po południu do biegu na 20km przystąpili mężczyźni. Podobnie jak przed rokiem pierwszy bieg sezonu wygrał Sturla Holm Laegreid. Wtedy była to ogromna sensacja. Od tego czasu 24-latek na dobre rozgościł się jednak w światowej czołówce - na MŚ w Pokljuce wywalczył cztery złote medale, a w klasyfikacji końcowej PŚ wywalczył drugą lokatę. Jego zwycięstwo w obliczu problemów zdrowotnych wielu najgroźniejszych rywali nie zaskakuje. Tych szukać należało jak to często bywało w poprzednim sezonie we własnej reprezentacji. Drugie miejsce zajął bowiem Tarjei Boe, który mimo dwóch pudeł stracił do bezbłędnego Laegreida ledwie niecałą minutę. W czołowej szóstce znalazło się jeszcze dwóch innych Norwegów - wracający do pełni formy po przeziębieniu Johannes Boe był piąty, a Sivert Bakken szósty. Szanse nawet na wygraną na ostatnim strzelaniu zmarnował Vetle Christiansen, który finiszował ostatecznie siedemnasty. Gdyby odliczyć mu trzy minuty kary za niecelne strzały, miałby minimalnie lepszy czas od Laegreida.

Z dobrej strony biegowej pokazał się również Simon Desthieux, który w pojedynkę bronił honoru Trójkolorowych. Dwa niecelne strzały zanotowanie w strzelaniach w postawie stojąc nie zaprzepaściły jego szans na miejsce w czołowej trójce i to pomimo, że na ostatnią rundę wyruszał jako piąty. Niewiele brakowało, a do mety dotarłby z drugim czasem, bo ze starszym z braci Boe przegrał o sekundę.

Rewelacją dnia byli dzisiaj inni bracia - Scott i Christian Gow. Pierwszy z nich zajął czwarte, a drugi dziesiąte miejsce. W sumie spudłowali tylko raz, co w połączeniu z szóstym miejscem Emmy Lunder w rywalizacji kobiet pokazuje, że mamy do czynienia z hossą w kanadyjskim biathlonie. Z kolei tytuł gapy dnia przysługuje Eduardowi Łatypowowi, który w na ostatnich metrach zamiast skręcić na metę, pobiegł na nadprogramowe szóste okrążenie. Zanim się zorientował i zawrócił stracił dobre kilkanaście sekund, które kosztowały go lepszą pozycję. Ostatecznie Rosjanin sklasyfikowany został jako siódmy. Nie sposób nie odnotować dziewiątej pozycji bezbłędnego Tsukasy Kobonokiego z Japonii, co jest najlepszym wynikiem w historii startów biathlonistów z tego kraju. 30-latek z Sapporo zrobił spory krok w kierunku awansu na igrzyska.

Niestety tego samego nie możemy napisać o reprezentantach Polski, którzy sobotniej rywalizacji w Ostersund z pewnością nie zaliczą do udanych. Nadzieje na dobry wynik można było wiązać z występem Grzegorza Guzika. Po dwóch bezbłędnych strzelaniach Polak plasował się na bardzo dobrym piętnastym miejscu. Niestety łącznie cztery minuty kary za strzelanie w drugiej części dystansu sprawiły, że zmierzono mu 66. czas dnia.

Pozostali Polacy zajęli miejsca pod koniec stawki. Przemysław Pancerz po czterech pudłach zajął 94. miejsce, Wojciech Filip w swoim debiucie oddał dwa niecelne strzały i uplasował się na 105. pozycji, Łukasz Szczurek z aż ośmioma karnymi minutami na koncie sklasyfikowany został na 111. miejscu - najgorszym w jego długiej historii startów na tym poziomie.

No items found.