Rafał Lepel przed sezonem: "Grzegorz Guzik mógłby jeszcze pomóc drużynie"
- Nie powiedziałbym, że to jest trudne - mówi o prowadzeniu grupy o zróżnicowanym wieku zawodników Rafał Lepel. Główny szkoleniowiec kadry A męskich biathlonistów przed startem sezonu przyznaje, że jego grupa musiała mierzyć się z wyzwaniami podczas okresu przygotowawczego.
- Jak ocenia pan okres przygotowawczy w wykonaniu męskiej kadry?
Dla mnie jako trenera ten okres przygotowawczy był trochę wymagający. Sporo działo się u chłopaków. Tomasz Jakieła brał ślub, musiał przez pewien czas skupić się na organizacji, więc trzeba było dostosowywać i modyfikować jego plan. Marcin Zawół borykał się z kontuzjami, które może nie były bardzo ciężkie, ale też wymagały treningu zastępczego i nieco przeszkadzały. Konrad, Marcin i Jan jeszcze na początku przechodzili szkolenie w wojsku, więc też trzeba było trochę plan zmieniać. Nie były to jednak destrukcyjne poprawki i poza tymi sytuacjami okres przygotowawczy przepracowaliśmy dobrze.
- Te problemy, które się pojawiły, mogą oznaczać, że zawodnicy będą się rozkręcać z biegiem sezonu?
- Na pewno będziemy się rozkręcać. Jako trener tak to planuje, żebyśmy z zawodów na zawody byli lepsi. Dało się to zauważyć nawet rok temu. Może nie było dużej stabilności, ale widać było postęp. Marcin Zawół po tych problemach w trakcie przygotowań może potrzebować więcej czasu, ale też postaramy się trochę przesunąć jego pełne wejście w sezon startowy.
- Prowadzenie takiej kadry, w której jest i doświadczenie i młodość, to trudne wyzwanie?
- Nie powiedziałbym, że to jest trudne. Na pewno jest to wyzwanie, aby dostosować sposób pracy do zawodników. Inaczej pracuje się ze starszymi, a inaczej z młodymi. Dodatkowo każdy biathlonista jest inny, więc też potrzebuje innej komunikacji, innego sposobu przedstawiania jakichś rzeczy. Bez znaczenia w tym przypadku jest wiek zawodnika. Odpowiednie podejście do każdego sportowca, jest po prostu zadaniem trenera.
- Jak na tę kadrę wpłynęło zakończenie kariery przez jej lidera – Grzegorza Guzika?
- Na pewno szkoda tej sytuacji, bo Grzegorz nie był zawodnikiem wyeksploatowanym. Nie było tak, że zdrowie już mu nie pozwalało na kontynuację kariery. Wydaje mi się, że spokojnie mógłby jeszcze do następnych igrzysk trenować. Pewnie byłby w stanie jeszcze sporo pomóc reprezentacji, bo był naszym najlepszym zawodnikiem przez ostatnie lata. Miał poziom, który byłby dla nas wsparciem. Teraz musimy sobie jednak poradzić bez niego i robić wszystko, aby dogonić jego wyniki, a potem osiągać jeszcze lepsze.
- Można mieć już oczekiwania względem tej młodszej części kadry, że będą punktować?
- Wydaje mi się, że jeszcze trochę za szybko. Zwróćmy uwagę, że w ubiegłym sezonie celowaliśmy w miejsca w czołowej sześćdziesiątce, aby awansować do biegów pościgowych. Często byliśmy blisko, ale jednak się nie udawało. Tylko Grzegorz Guzik zajmował te wyższe lokaty. Podczas mistrzostw świata Janek i Marcin osiągnęli dobre wyniki, ale to były pojedyncze występy. Dlatego właśnie uważam, że takie szybkie przeskakiwanie do oczekiwań względem punktów Pucharu Świata, nie jest jeszcze na miejscu. Trzeba właśnie walczyć o awanse do pościgów i dbać o dobre wyniki w sztafetach. Jeśli to się uda, to będzie można myśleć o wyższych celach.
- To kto wystartuje podczas weekendu otwierającego Puchar Świata?
- W pojedynczej sztafecie mieszanej będzie biegał Andrzej Nędza-Kubiniec, a w większej mieszanej wystartują Konrad Badacz i Jan Guńka. Do tej trójki w niedzielę na bieg indywidualny dołączy Tomasz.